Dni w Serbii mijały bardzo szybko. Zanim się
obejrzałam, połowa pobytu była już za nami. Zaczęłam spotykać się coraz
częściej z Aleksem, a trener Marek powiedział mi, że jest możliwość żebym
dostała ‘’dziką kartę’’, na występy w Igrzyskach Olimpijskich. Zapracowałam na
nią przez liczne występy w challengeach i szybki awans pozycji w rankingu WTA. Musiałam jeszcze tylko wygrać sparing.
Wszystko układało się wręcz idealnie! Nie
przeszkadzała mi nawet różnica ponad dwóch lat pomiędzy mną a Alkiem.
Dogadywaliśmy się na każdej płaszczyźnie, a jeśli coś nie było po myśli któregoś
z nas, zawsze dochodziliśmy do kompromisu. Pierwszy raz czułam się naprawdę
szczęśliwa!
Dzisiejszego wieczoru razem z Zuzą, Nicolą i Aleksem
postanowiliśmy, że pójdziemy się trochę pobawić na dyskotekę, po ciężkim dniu
pełnym treningów…
- Zuzka! Potrzebuje twojej pomocy! Nie mam się w co ubrać.
Musisz mi coś pożyczyć.- poprosiłam przyjaciółkę o pomoc jednocześnie
nakładając niebieską maseczkę na twarz.
- Spokojnie mała! Mam idealną sukienkę dla Ciebie. Potem
zrobię Ci makijaż i będziesz wyglądała jak milion dolarów- obie zaczęłyśmy się
śmiać, ale trzymałam moją przyjaciółkę za słowo, że dzisiejszego wieczoru zrobi
ze mnie normalnego człowieka.
Przed ósmą wieczorem zaczęłyśmy się szykować. Związałam
moje długie włosy w luźnego kłosa opadającego na prawe ramię. Zuzka zostawiła
rozpuszczone włosy. Po chwili pokazała mi sukienkę w której miałam się pójść na
dyskotece. Była to klasyczna mała czarna, ale za to bardzo dobrze podkreślała
atuty mojej sylwetki. Dowiedziałam się również, że to dzięki Zuzi miałam ze
sobą koturny. Jeszcze tylko makijaż i byłyśmy gotowe.
Umówiłyśmy
się z chłopakami przed Ośrodkiem. Wieczór był piękny! Niebo było pełne gwiazd. Nic,
tylko się bawić. Za chwilę, z drzwi w których przed dwoma tygodniami
poznałam Aleksa, wyszli chłopaki. Byłam pod dużym wrażeniem ich wyglądu. Obaj
prezentowali się nieziemsko! Mój Aleks wziął mnie za rękę, spojrzał głęboko w
oczy i obdarzył mnie TYM uśmiechem który wprost uwielbiałam! Poszliśmy przodem nie
zwracając uwagi na ‘’nasze gołąbki’’. Podczas półgodzinnego spaceru usłyszałam
więcej komplementów, niż podczas całego życia! W dodatku komplementy z ust ukochanego
smakowały lepiej niż od postronnych osób. Zdziwiłam się kiedy dotarliśmy na
miejsce. Belgrad jest miastem nocnych klubów, gdzie codziennie odbywają się
jakieś koncerty i nocne imprezy. Jedno z najpopularniejszych miejsc gdzie
koncentruje się nocne życie rozciąga się wzdłuż brzegów Sawy i Dunaju – na
barkach przymocowanych do nabrzeży. Dosyć ciekawe miejsce jak na bar. Z głośników
słychać było ‘’Candy’’ – Aggro Santos’a. Mimo dziwnej lokalizacji statek był
zapełniony po brzegi młodymi ludźmi…
Tym razem winogronową
rakiję wypiłam pod okiem Aleksa. Cały wieczór pełnił on rolę mojego Anioła
Stróża. Zrobiłam wielki postęp, bo nie zaliczyłam ani jednego upadku. Wszyscy wytańczyliśmy
się za wszystkie czasy w rytm serbskich i ogólnoświatowych hitów. Około godziny
pierwszej w nocy, DJ zaczął puszczać wolniejsze kawałki, a Aleksowi jak na
zawołanie, od razu zachciało się tańczyć. Wyciągnął mnie na parkiet i
tańczyliśmy mocno wtuleni w siebie w rytmie ‘’Ljubavi’’ Joksimovic’a. Po kilkugodzinnej zabawie, razem z Zuzą
byłyśmy bardzo zmęczone, więc postanowiliśmy powoli wracać. W dodatku jutro
rano miało się odbyć losowanie, z kim każda z nas będzie walczyła w turnieju
sparingowym.
W pokoju hotelowym dzieliłyśmy się wrażeniami z wieczornego
wypadu. Zdradziłam Zuzi, że Aleks zapytał mi się czy nie chciałabym poznać jego
rodziców.
- I co? Zgodziłaś się? – zapytała mnie jak zwykle ciekawska
przyjaciółka.
- Powiedziałam mu, że dla mnie to za wcześnie… Tak naprawdę
znamy się dopiero od kilkunastu dni, a zastanawiałaś się co będzie kiedy już
stąd wyjedziemy? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Fakt. Nie wiem jeszcze jak to będzie… Wiesz co Mika, nie
chciałam Ci wcześniej od tym mówić, ale
dostałam propozycje z Belgradzkiego Klubu Tenisowego i poważnie się zastanawiam
nad tą propozycją. – powiedziała Zuza czekając w napięciu na moją odpowiedź.
Wprawdzie ja też miałam w zanadrzu jeden, słodki sekret o
którym wiedziałam tylko ja i trener, a mianowicie przypuszczalny występ na
Igrzyskach Olimpijskich. Jednak w ostatnim momencie zrezygnowałam z tego, by opowiedzieć
o tym Zuzce, czy komukolwiek innemu. Po prostu w razie niepowodzenia nie
chciałam czuć się zawiedziona.
- O to gratuluje! Jeżeli byś się zdecydowała, byłabyś bliżej
Nicoli. Tylko co na to twoja mama? – zapytałam.
- Mama nie wie nawet, że istnieje taki ktoś jak Nicola… -
odparła Zuzka.
- To już chyba najwyższa pora żeby jej o tym powiedzieć. –
odpowiedziałam zbulwersowana.
Zuza wychowywała się bez ojca, który odszedł od nich gdy ta
miała dwa latka. Jak twierdził, zakochał się w innej kobiecie. Matka Zuzki była
w stanie oddać za córkę życie. Zawsze w głębi serca zazdrościłam mojej
przyjaciółce tak troskliwej matki. Moi rodzice wysłali mnie w wieku 9 lat do
szkoły sportowej i od tamtego momentu spotykałam się z nimi tylko w wakacje. Dzwonili
do mnie tylko wtedy, kiedy wygrywałam, żeby pogratulować, albo jak przegrywałam, żeby mnie pouczyć. Tak samo
postąpili z moją starszą siostrą. Dlatego tak bardzo się zdenerwowałam kiedy
dowiedziałam się, że mojej przyjaciółki mama o niczym nie wie. Zmęczone ciężkim dniem położyłyśmy się szybko spać. Jutro czekał na nas
kolejny trudny dzień.
----------------------------------------------
Dzisiaj trochę później, bo nie było mnie cały dzień w domu. Jeśli ktoś czyta moje wypociny, proszę dajcie oznak życia :) Btw, jestem otwarta na różnego rodzaju propozycje odnośnie mojego opowiadania.
Bardzo fajnie piszesz;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na XXVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/