piątek, 18 października 2013

ROZDZIAŁ IV

Dni w Serbii mijały bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, połowa pobytu była już za nami. Zaczęłam spotykać się coraz częściej z Aleksem, a trener Marek powiedział mi, że jest możliwość żebym dostała ‘’dziką kartę’’, na występy w Igrzyskach Olimpijskich. Zapracowałam na nią przez liczne występy w challengeach i szybki awans pozycji w rankingu WTA.  Musiałam jeszcze tylko wygrać sparing. 

 Wszystko układało się wręcz idealnie! Nie przeszkadzała mi nawet różnica ponad dwóch lat pomiędzy mną a Alkiem. Dogadywaliśmy się na każdej płaszczyźnie, a jeśli coś nie było po myśli któregoś z nas, zawsze dochodziliśmy do kompromisu. Pierwszy raz czułam się naprawdę szczęśliwa!
Dzisiejszego wieczoru razem z Zuzą, Nicolą i Aleksem postanowiliśmy, że pójdziemy się trochę pobawić na dyskotekę, po ciężkim dniu pełnym treningów…

- Zuzka! Potrzebuje twojej pomocy! Nie mam się w co ubrać. Musisz mi coś pożyczyć.- poprosiłam przyjaciółkę o pomoc jednocześnie nakładając niebieską maseczkę na twarz.

- Spokojnie mała! Mam idealną sukienkę dla Ciebie. Potem zrobię Ci makijaż i będziesz wyglądała jak milion dolarów- obie zaczęłyśmy się śmiać, ale trzymałam moją przyjaciółkę za słowo, że dzisiejszego wieczoru zrobi ze mnie normalnego człowieka.

Przed ósmą wieczorem zaczęłyśmy się szykować. Związałam moje długie włosy w luźnego kłosa opadającego na prawe ramię. Zuzka zostawiła rozpuszczone włosy. Po chwili pokazała mi sukienkę w której miałam się pójść na dyskotece. Była to klasyczna mała czarna, ale za to bardzo dobrze podkreślała atuty mojej sylwetki. Dowiedziałam się również, że to dzięki Zuzi miałam ze sobą koturny. Jeszcze tylko makijaż i byłyśmy gotowe.
Umówiłyśmy się z chłopakami przed Ośrodkiem. Wieczór był piękny! Niebo było pełne gwiazd. Nic, tylko się bawić. Za chwilę, z drzwi w których przed dwoma tygodniami poznałam Aleksa, wyszli chłopaki. Byłam pod dużym wrażeniem ich wyglądu. Obaj prezentowali się nieziemsko! Mój Aleks wziął mnie za rękę, spojrzał głęboko w oczy i obdarzył mnie TYM uśmiechem który wprost uwielbiałam! Poszliśmy przodem nie zwracając uwagi na ‘’nasze gołąbki’’. Podczas półgodzinnego spaceru usłyszałam więcej komplementów, niż podczas całego życia! W dodatku komplementy z ust ukochanego smakowały lepiej niż od postronnych osób. Zdziwiłam się kiedy dotarliśmy na miejsce. Belgrad jest miastem nocnych klubów, gdzie codziennie odbywają się jakieś koncerty i nocne imprezy. Jedno z najpopularniejszych miejsc gdzie koncentruje się nocne życie rozciąga się wzdłuż brzegów Sawy i Dunaju – na barkach przymocowanych do nabrzeży.  Dosyć ciekawe miejsce jak na bar. Z głośników słychać było ‘’Candy’’ – Aggro Santos’a. Mimo dziwnej lokalizacji statek był zapełniony po brzegi młodymi ludźmi…
 Tym razem winogronową rakiję wypiłam pod okiem Aleksa. Cały wieczór pełnił on rolę mojego Anioła Stróża. Zrobiłam wielki postęp, bo nie zaliczyłam ani jednego upadku. Wszyscy wytańczyliśmy się za wszystkie czasy w rytm serbskich i ogólnoświatowych hitów. Około godziny pierwszej w nocy, DJ zaczął puszczać wolniejsze kawałki, a Aleksowi jak na zawołanie, od razu zachciało się tańczyć. Wyciągnął mnie na parkiet i tańczyliśmy mocno wtuleni w siebie w rytmie ‘’Ljubavi’’ Joksimovic’a. Po kilkugodzinnej zabawie, razem z Zuzą byłyśmy bardzo zmęczone, więc postanowiliśmy powoli wracać. W dodatku jutro rano miało się odbyć losowanie, z kim każda z nas będzie walczyła w turnieju sparingowym.

W pokoju hotelowym dzieliłyśmy się wrażeniami z wieczornego wypadu. Zdradziłam Zuzi, że Aleks zapytał mi się czy nie chciałabym poznać jego rodziców.

- I co? Zgodziłaś się? – zapytała mnie jak zwykle ciekawska przyjaciółka.

- Powiedziałam mu, że dla mnie to za wcześnie… Tak naprawdę znamy się dopiero od kilkunastu dni, a zastanawiałaś się co będzie kiedy już stąd wyjedziemy? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Fakt. Nie wiem jeszcze jak to będzie… Wiesz co Mika, nie chciałam Ci wcześniej od tym mówić,  ale dostałam propozycje z Belgradzkiego Klubu Tenisowego i poważnie się zastanawiam nad tą propozycją. – powiedziała Zuza czekając w napięciu na moją odpowiedź.

Wprawdzie ja też miałam w zanadrzu jeden, słodki sekret o którym wiedziałam tylko ja i trener, a mianowicie przypuszczalny występ na Igrzyskach Olimpijskich. Jednak w ostatnim momencie zrezygnowałam z tego, by opowiedzieć o tym Zuzce, czy komukolwiek innemu. Po prostu w razie niepowodzenia nie chciałam czuć się  zawiedziona.

- O to gratuluje! Jeżeli byś się zdecydowała, byłabyś bliżej Nicoli. Tylko co na to twoja mama? – zapytałam.

- Mama nie wie nawet, że istnieje taki ktoś jak Nicola… - odparła Zuzka.

- To już chyba najwyższa pora żeby jej o tym powiedzieć. – odpowiedziałam zbulwersowana.

Zuza wychowywała się bez ojca, który odszedł od nich gdy ta miała dwa latka. Jak twierdził, zakochał się w innej kobiecie. Matka Zuzki była w stanie oddać za córkę życie. Zawsze w głębi serca zazdrościłam mojej przyjaciółce tak troskliwej matki. Moi rodzice wysłali mnie w wieku 9 lat do szkoły sportowej i od tamtego momentu spotykałam się z nimi tylko w wakacje. Dzwonili do mnie tylko wtedy, kiedy wygrywałam, żeby pogratulować, albo jak  przegrywałam, żeby mnie pouczyć. Tak samo postąpili z moją starszą siostrą. Dlatego tak bardzo się zdenerwowałam kiedy dowiedziałam się, że mojej przyjaciółki mama o niczym nie wie.                                                                                  Zmęczone ciężkim dniem położyłyśmy się szybko spać. Jutro czekał na nas kolejny trudny dzień.
----------------------------------------------
Dzisiaj trochę później, bo nie było mnie cały dzień w domu. Jeśli ktoś czyta moje wypociny, proszę dajcie oznak życia :) Btw, jestem otwarta na różnego rodzaju propozycje odnośnie mojego opowiadania.





1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie piszesz;)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na XXVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń