Idąc powoli korytarzem w stronę naszych pokoi, Zuza
zaczęła monolog w którym wychwalała poznanego Nicole. Wiedziałam, że ogólnie
bardzo lubi towarzystwo chłopaków, jednak przesadą było komplementowanie osoby
którą się zna od kilku chwil!
-Zuzka, czy ty nie przesadzasz? Znasz go dosłownie parę
minut, a widzę, że już masz co do niego
plany….– wyraziłam swoją opinię.
- Mika! Ty akurat nie powinnaś mieć do mnie pretensji. W
stołówce widziałam jak ten Aleks co chwilę na Ciebie patrzył. Jak odeszłaś od
stolika, cały czas się za tobą oglądał i zaczął mnie o Ciebie wypytywać. On też
jest strasznie fajny. Czuć tą chemię między wami… - odpowiedziała Zuzia,
śmiejąc się z mojej zaradności w kontaktach z płcią przeciwną.
Zrobiło mi się trochę głupio, słysząc to od Zuzy. Postanowiłam
na razie nie ciągnąć tego tematu z wielu powodów. Fakt – Aleks mi się spodobał,
ale sprawą priorytetową są dla mnie treningi.
Kilka minut przed jedenastą, byłyśmy już niedaleko kortów.
Widząc nas, trener – Marek, od razu zabrał się za tłumaczenie instrukcji BHP. Rozbawiłam
się tym, z jakim zaangażowaniem tłumaczył wszystkie procedury. Znudzona
wykładem, postanowiłam posłuchać sobie muzyki, jednak zorientowałam się, że mój ‘’sprzęt’’ jest cały
czas w naprawie. Po około półgodzinnej przemowie, trener od przygotowania
fizycznego kazał mi zająć się rozgrzewką. Na zewnątrz, gdzie znajdowały się
korty, nie było miejsca przeznaczonego do ogólnej rozgrzewki. Nie zaproponowano
nam też żadnej sali. Całe szczęście, że korty były trawiaste, a nie z mączki, bo
inaczej po ćwiczeniach na rozciągnięcie byłabym cała pokryta czerwonym, drobnym
piaskiem.
Po męczącym 2 godzinnym treningu, poszłam się przebrać w
odpowiedni strój. Zdjęłam tenisową sukienkę i założyłam jasno- jeansowe rurki i luźną bluzkę z nadrukiem orła. Wcześniej zadbałam też o sprzęt, który
zgodnie z poleceniami odniosłam do dobrze mi znanej pomarańczowej salki. Nasza
drużyna reprezentowała markę ‘’Wilsona’’ z czego wszyscy byli bardzo dumni.
W pokoju spotkałam Zuzę która skończyła trening
wcześniej niż ja. W pierwszym momencie nie uwierzyłam własnym oczom: Zuzanna
siedziała w naszym pokoju razem z Nicolą. Ta to nie ma żadnych problemów z
nawiązywaniem znajomości! Nie chciałam im za bardzo przeszkadzać, dlatego przywitałam
się tylko i wzięłam szybki prysznic. Zupełnie mokre włosy związałam w koczka,
nałożyłam delikatny makijaż żeby wyglądać jak człowiek. Zabrałam jeszcze tylko
swojego laptopa i pognałam na dół do
recepcji gdzie było Wi-Fi. Podłączyłam do niego słuchawki, włączyłam muzykę
‘’Barbra Streisand- Duck Sauce’’. Zajrzałam na pocztę w której było wiele niepotrzebnych
reklam, powiadomienia i kilka e-maili od znajomych… Z resztą nie zdziwiłam się.
Zabrałam się za odpisywanie wiadomości i kasowanie
niepotrzebnych reklam. Potem rozmawiałam jeszcze z Olą - moją starszą siostrą
przez Skaypa. Dzieliłyśmy się między sobą wrażeniami: ja pobytem w Serbii, Ola
treningami w Spale razem z Anitą Włodarczyk. Cała Polska wiązała z nią nadzieję
na medal podczas Olimpiady w Londynie. Ola nie lubiła tej presji. Wolała
wszystko robić w swoim tempie. Ja miałam wręcz przeciwnie: presja i krytyka
motywowała mnie do jeszcze cięższej pracy nad sobą. Bardzo się cieszyłam z jej
osiągnięć. Na swoim koncie miała już srebro Halowych Mistrzostw Europy. Po
chwili zorientowałam się, że fotel koło mnie został przez kogoś zajęty. Nie
chcąc być niemiła, skończyłam rozmowę, wyłączyłam muzykę i zdjęłam słuchawki
nie zwracając większej uwagi na towarzysza.
- Cześć! – przywitały mnie ciepłe słowa Aleksa. –Szukam
Nicoli. Zwiał z treningu i za nic nigdzie nie mogę go znaleźć. Może wiesz gdzie
jest?
Oczywiście, że wiedziałam! Pokój 914. Zaproponowałam szatynowi,
że zaprowadzę go do zguby.
- Siedzi u mnie i Zuzy w pokoju już od dłuższego czasu…-
mówiłam po drodze do Aleksa chcąc poskarżyć się na jego kolegę i w dodatku
zabić ciszę. – Na serio uciekł z treningu? No proszę, pierwszy dzień pobytu w
Serbii a już zrodziły się nam gołąbeczki…
-Pewnie nie chciałaś im przeszkadzać, dlatego siedziałaś w
recepcji... – Młody Serb czytał w moich myślach - Trzeba było go wywalić za
drzwi! Trener już jest na niego wściekły.
Mimo woli oboje zaczęliśmy się śmiać z tego, jak taka
dziewczyna jak ja, wyrzucałaby za drzwi 2-metrowego giganta. Aleks zaczął
demonstrować jakbym mogłabym to zrobić. Starał się mnie jeszcze bardziej
rozbawić, przepychając potężną palmę na korytarzu. Niestety donica zahaczyła o
wykładzinę i cała ziemia z rośliny wysypała się na podłogę. Spojrzeliśmy się na
siebie zszokowani i po chwili namysłu oboje zaczęliśmy uciekać jak małe dzieci,
które przed chwilą wywinęły komuś psikusa.
Dobiegliśmy pod pokój 914 i bez
chwili namysłu pociągnęłam za klamkę. Wewnątrz, zastaliśmy przytulającą i
całującą się parę. Wywróciłam oczami i tym razem to ja zaczęłam udawać zakochanych.
Aleks zaśmiał się bardzo głośno, dlatego nasze gołąbeczki zorientowały się, że
nie są już same. Resztę wieczoru spędziliśmy w wesołym gronie grając na
X-boksie chłopaków… Przyznam szczerze: nigdy bym nie pomyślała, że to może
przynieść taką frajdę.
Nazajutrz, Nicola zaproponował Zuzi (i mi z
grzeczności), że z chęcią pokaże nam po południu Belgrad. Odmówiłam, wiedząc,
że na pewno chcą ten czas spędzić razem, żeby lepiej się poznać.
Usprawiedliwiałam się bolącym kolanem. Moja przyjaciółka widząc udawany przeze
mnie grymas na twarzy bardzo się przejęła, dlatego kazała mi leżeć cały wieczór
w łóżku. Nie chciałam przedłużać niezręcznej sytuacji, więc obiecałam, że tak
zrobię i życzyłam im udanej wycieczki.
Wieczór miałam wolny od treningów, mimo to przed kolacją postanowiłam
trochę pobiegać. Wychodząc z pokoju spotkałam Aleksa…
- Słyszałem, że kolano Ci cały czas dokucza. Zuza mi
powiedziała, więc pomyślałem że wpadnę zobaczyć jak tam sobie radzisz–
uśmiechnął się Serb.
- Powiedziałam tak Zuźce żeby mogła spokojnie pójść z
Nicolą na spacer po stolicy. To była podpucha ale dzięki, że przyszedłeś –
odpowiedziałam, częstując chłopaka ciasteczkami.
- A gdzie teraz idziesz?- zapytał Aleks.
- Pobiegać. – odparłam - Nie mogę sobie odpuszczać.
- To dzisiaj zrobisz wyjątek, zapraszam Cię na rakiję ! Mi
na pewno nie odmówisz. – powiedział pewny siebie Serb – znam fajny bar w rynku
przy starówce. Przy tej okazji, pokaże Ci też fajne miejsca.
Oczywiście, że miałam wielką ochotę wyjść w końcu z tego Ośrodka
ale nie dałam tego po sobie poznać. Byłam już w Serbii od kilku dni, a tak
naprawdę jeszcze nic nie zobaczyłam. Odpowiedziałam Aleksowi, że przynajmniej
pół godziny muszę pobiegać, a potem dam mu odpowiedź.
- To jak się już wybiegasz, to przyjdź do mnie do pokoju.
Numer 144, w drugim skrzydle hotelu. Poznasz po zapachu na korytarzu. Tam
mieszkają tylko siatkarze. Spodziewaj się najgorszego. – Aleks puścił mi oczko.Mogłam się tylko spodziewać, że nie będzie to
zapach bukietu świeżych kwiatów…
Biegając
po stadionie lekkoatletycznym, podziwiałam umiejętności wszystkich sportowców. Na
początku oglądałam rzuty młotem i od razu przypomniałam sobie o mojej siostrze,
za którą -mimo krótkiego pobytu- bardzo się stęskniłam. Obiecałam sobie, że
będę do niej dzwonić codziennie. Była ona jedyną osobą w rodzinie z którą
utrzymywałam normalny kontakt.
Następnie przystanęłam obserwując skoki w dal kobiet.
Przyznam się, że byłam pełna podziwu dla tych dziewczyn, skakały naprawdę
bardzo daleko. Stojąc i przypatrując się, podszedł do mnie starszy, bardzo miły
mężczyzna. Jak się później okazało to on trenował te świetne dziewczyny.
Zapytał mi się czy też nie chcę spróbować, ponieważ uważał, że mam dobre
predyspozycje. Fakt, byłam dość wysoka. Miałam 180 wzrostu, ale nie uważałam
się za typową lekkoatletkę. Nie chciałam zrobić starszemu panu przykrości i
odmówić, dlatego postanowiłam że skoczę raz dla mojej i jego satysfakcji. Skoczyłam
na prawie 6 i pół metra. Nie sądziłam, że to jest odległość jaką osiągają
zawodniczki po latach pracy. Bardzo się zdziwiłam, ale nie chciałam wiązać z
tym żadnych nadziei. Mimo to, starszy mężczyzna namawiał mnie żebym
przychodziła w wolnych chwilach poskakać z resztą dziewczyn.
Czas mnie gonił, bo obiecałam Aleksowi, że dam mu odpowiedź.
Pobiegłam do pokoju żeby się przebrać i wziąć prysznic. Moje długie
ciemnobrązowe włosy związałam w prostego kucyka, nałożyłam na twarz delikatny
makijaż, ubrałam zwiewną bluzkę w kwiatowy wzór, czarne rurki i założyłam
wygodne buty na koturnie. To dziwne, bo nie przypominam sobie żebym je
pakowała. Zamknęłam drzwi i poszłam w tą część hotelu, w którym znajdowały się
pokoje serbskich siatkarzy. Bardzo się cieszyłam na wspólne wyjście z Aleksem.
Stojąc przed pokojem 144 wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Słysząc słowa
zaproszenia, otwarłam drzwi i niepewnym krokiem weszłam do środka.
Wewnątrz
zobaczyłam Aleksa i dziewczynę, którą kojarzyłam ze stadionu. Jest ona
tyczkarką, bardzo ładną tyczkarką… Przygnębiona tym widokiem przeprosiłam za zamieszanie
i ze łzami w oczach wróciłam do siebie. Najwidoczniej Serb zapomniał o naszym
niedoszłym spotkaniu.
Tamtego wieczoru nie miałam na nic ochoty. Myślałam tylko
nad tym, jaka jestem beznadziejna. Nie poszłam wtedy na kolację, bo nie
chciałam spotkać Aleksa. Przed jedenastą, do pokoju wróciła Zuza i od razu
zorientowała się, że coś nie gra. O nic nie zapytała, tylko mnie przytuliła. W
tamtym momencie przypomniałam sobie słowa mojej babci, że najlepszym
przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów
wraca radość…
-----------------------------------------
Dzisiaj dodałam wcześniej rozdział, bo jestem strasznie podekscytowana moim nowym zajęciem. Jak na razie, wydaje mi się, że piszę sama dla siebie. Nikt z czytelników nie zostawia śladu po sobie :P Od tej pory. postaram się dodawać rozdziały co dwa dni.
Stay tuned
Zapowiada się ciekawie :) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńSuuupeeer jest rozdział;)
OdpowiedzUsuńFajny czekam na więcej. :)))
OdpowiedzUsuń