piątek, 18 października 2013

ROZDZIAŁ IV

Dni w Serbii mijały bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, połowa pobytu była już za nami. Zaczęłam spotykać się coraz częściej z Aleksem, a trener Marek powiedział mi, że jest możliwość żebym dostała ‘’dziką kartę’’, na występy w Igrzyskach Olimpijskich. Zapracowałam na nią przez liczne występy w challengeach i szybki awans pozycji w rankingu WTA.  Musiałam jeszcze tylko wygrać sparing. 

 Wszystko układało się wręcz idealnie! Nie przeszkadzała mi nawet różnica ponad dwóch lat pomiędzy mną a Alkiem. Dogadywaliśmy się na każdej płaszczyźnie, a jeśli coś nie było po myśli któregoś z nas, zawsze dochodziliśmy do kompromisu. Pierwszy raz czułam się naprawdę szczęśliwa!
Dzisiejszego wieczoru razem z Zuzą, Nicolą i Aleksem postanowiliśmy, że pójdziemy się trochę pobawić na dyskotekę, po ciężkim dniu pełnym treningów…

- Zuzka! Potrzebuje twojej pomocy! Nie mam się w co ubrać. Musisz mi coś pożyczyć.- poprosiłam przyjaciółkę o pomoc jednocześnie nakładając niebieską maseczkę na twarz.

- Spokojnie mała! Mam idealną sukienkę dla Ciebie. Potem zrobię Ci makijaż i będziesz wyglądała jak milion dolarów- obie zaczęłyśmy się śmiać, ale trzymałam moją przyjaciółkę za słowo, że dzisiejszego wieczoru zrobi ze mnie normalnego człowieka.

Przed ósmą wieczorem zaczęłyśmy się szykować. Związałam moje długie włosy w luźnego kłosa opadającego na prawe ramię. Zuzka zostawiła rozpuszczone włosy. Po chwili pokazała mi sukienkę w której miałam się pójść na dyskotece. Była to klasyczna mała czarna, ale za to bardzo dobrze podkreślała atuty mojej sylwetki. Dowiedziałam się również, że to dzięki Zuzi miałam ze sobą koturny. Jeszcze tylko makijaż i byłyśmy gotowe.
Umówiłyśmy się z chłopakami przed Ośrodkiem. Wieczór był piękny! Niebo było pełne gwiazd. Nic, tylko się bawić. Za chwilę, z drzwi w których przed dwoma tygodniami poznałam Aleksa, wyszli chłopaki. Byłam pod dużym wrażeniem ich wyglądu. Obaj prezentowali się nieziemsko! Mój Aleks wziął mnie za rękę, spojrzał głęboko w oczy i obdarzył mnie TYM uśmiechem który wprost uwielbiałam! Poszliśmy przodem nie zwracając uwagi na ‘’nasze gołąbki’’. Podczas półgodzinnego spaceru usłyszałam więcej komplementów, niż podczas całego życia! W dodatku komplementy z ust ukochanego smakowały lepiej niż od postronnych osób. Zdziwiłam się kiedy dotarliśmy na miejsce. Belgrad jest miastem nocnych klubów, gdzie codziennie odbywają się jakieś koncerty i nocne imprezy. Jedno z najpopularniejszych miejsc gdzie koncentruje się nocne życie rozciąga się wzdłuż brzegów Sawy i Dunaju – na barkach przymocowanych do nabrzeży.  Dosyć ciekawe miejsce jak na bar. Z głośników słychać było ‘’Candy’’ – Aggro Santos’a. Mimo dziwnej lokalizacji statek był zapełniony po brzegi młodymi ludźmi…
 Tym razem winogronową rakiję wypiłam pod okiem Aleksa. Cały wieczór pełnił on rolę mojego Anioła Stróża. Zrobiłam wielki postęp, bo nie zaliczyłam ani jednego upadku. Wszyscy wytańczyliśmy się za wszystkie czasy w rytm serbskich i ogólnoświatowych hitów. Około godziny pierwszej w nocy, DJ zaczął puszczać wolniejsze kawałki, a Aleksowi jak na zawołanie, od razu zachciało się tańczyć. Wyciągnął mnie na parkiet i tańczyliśmy mocno wtuleni w siebie w rytmie ‘’Ljubavi’’ Joksimovic’a. Po kilkugodzinnej zabawie, razem z Zuzą byłyśmy bardzo zmęczone, więc postanowiliśmy powoli wracać. W dodatku jutro rano miało się odbyć losowanie, z kim każda z nas będzie walczyła w turnieju sparingowym.

W pokoju hotelowym dzieliłyśmy się wrażeniami z wieczornego wypadu. Zdradziłam Zuzi, że Aleks zapytał mi się czy nie chciałabym poznać jego rodziców.

- I co? Zgodziłaś się? – zapytała mnie jak zwykle ciekawska przyjaciółka.

- Powiedziałam mu, że dla mnie to za wcześnie… Tak naprawdę znamy się dopiero od kilkunastu dni, a zastanawiałaś się co będzie kiedy już stąd wyjedziemy? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Fakt. Nie wiem jeszcze jak to będzie… Wiesz co Mika, nie chciałam Ci wcześniej od tym mówić,  ale dostałam propozycje z Belgradzkiego Klubu Tenisowego i poważnie się zastanawiam nad tą propozycją. – powiedziała Zuza czekając w napięciu na moją odpowiedź.

Wprawdzie ja też miałam w zanadrzu jeden, słodki sekret o którym wiedziałam tylko ja i trener, a mianowicie przypuszczalny występ na Igrzyskach Olimpijskich. Jednak w ostatnim momencie zrezygnowałam z tego, by opowiedzieć o tym Zuzce, czy komukolwiek innemu. Po prostu w razie niepowodzenia nie chciałam czuć się  zawiedziona.

- O to gratuluje! Jeżeli byś się zdecydowała, byłabyś bliżej Nicoli. Tylko co na to twoja mama? – zapytałam.

- Mama nie wie nawet, że istnieje taki ktoś jak Nicola… - odparła Zuzka.

- To już chyba najwyższa pora żeby jej o tym powiedzieć. – odpowiedziałam zbulwersowana.

Zuza wychowywała się bez ojca, który odszedł od nich gdy ta miała dwa latka. Jak twierdził, zakochał się w innej kobiecie. Matka Zuzki była w stanie oddać za córkę życie. Zawsze w głębi serca zazdrościłam mojej przyjaciółce tak troskliwej matki. Moi rodzice wysłali mnie w wieku 9 lat do szkoły sportowej i od tamtego momentu spotykałam się z nimi tylko w wakacje. Dzwonili do mnie tylko wtedy, kiedy wygrywałam, żeby pogratulować, albo jak  przegrywałam, żeby mnie pouczyć. Tak samo postąpili z moją starszą siostrą. Dlatego tak bardzo się zdenerwowałam kiedy dowiedziałam się, że mojej przyjaciółki mama o niczym nie wie.                                                                                  Zmęczone ciężkim dniem położyłyśmy się szybko spać. Jutro czekał na nas kolejny trudny dzień.
----------------------------------------------
Dzisiaj trochę później, bo nie było mnie cały dzień w domu. Jeśli ktoś czyta moje wypociny, proszę dajcie oznak życia :) Btw, jestem otwarta na różnego rodzaju propozycje odnośnie mojego opowiadania.





środa, 16 października 2013

ROZDZIAŁ III

Następnego dnia rano miałam strasznie podkrążone oczy od płaczu i całonocnego seansu filmowego. Kiedy przejrzałam się w lustrze zobaczyłam, że wyglądam jak narkomanka. Nałożyłam na twarz dużą warstwę podkładu, co było do mnie nie podobne i poszłam na stołówkę. Po wieczornej uczcie z czekoladą w roli głównej, nie miałam ochoty na obfite śniadanie. Zjadłam suszone owoce i wypiłam kompot z malin. Chciałam już wychodzić, gdy stanął przede mną Nicola z pakunkiem. W środku był naprawiony I-Pod. Podziękowałam mu pytając jak mogę się odwdzięczyć.

- Czy mogłabyś przekonać Zuzkę, żeby nie planowała nic na dzisiejszy wieczór? Chcę ją zabrać na kolację i zrobić jej niespodziankę. – poprosił o przysługę Nicola.

- Jasne! Nie ma problemu. – odparłam szturchając go w ramię.

- Wielkie dzięki, jakby co, jestem cały czas do usług – powiedział zadowolony Nicola. – Chłopaki z drużyny będą oglądać dzisiaj wieczorem klasyk: Barca vs Real. Prosili mnie, żebym przekazał Ci zaproszenie.

Odpowiedziałam kiwnięciem głowy, że z chęcią przyjdę. Nie chciałam wtedy myśleć o Aleksie i jego obecności na ‘seansie’.
Wprawdzie zaplanowałyśmy sobie z Zuzą wieczór na siłowni ale skłamałam, że zamykają ją już o dziewiętnastej. Wiedziałam, że moja przyjaciółka jest zbyt leniwa żeby to sprawdzić. Resztę dnia spędziłam na treningu przygotowując się cały czas do sparingu. Mając już ‘sprzęt’ odpaliłam sobie ‘’Hello’’ Davida Guetty. Przy okazji, obejrzałam teledysk do tej piosenki i uśmiechnęłam się do siebie. Nawiasem mówiąc Djoković to naprawdę świetny aktor i tancerz! Trener oznajmił mi, że z dnia na dzień robię coraz większe postępy. Bardzo się ucieszyłam i postanowiłam ćwiczyć coraz więcej. Kiedy wieczorem wróciłam do pokoju, Zuza najwyraźniej była już na romantycznej kolacji z Nicolą. Przypomniałam sobie o zaproszeniu Serbów i udałam się do ich części hotelu. Moją obecność przejęli z entuzjazmem i już na wejściu miałam zapewnione najlepsze miejsce. Zdziwiło mnie to, że wśród siatkarzy nie ma Aleksa. Nie chciałam go wtedy widzieć, ale w głębi serca byłam trochę rozczarowana. Większość chłopaków kibicowała Barcelonie. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Katalończyków. Cieszyłam się jak małe dziecko! Siatkarze byli zachwyceni moją wiedzą na temat piłki nożnej, chociaż nie przepadałam za bardzo za tym sportem. Mimo dość wczesnej pory postanowiłam, że wrócę do pokoju.

Po kilkunastu minutach zdecydowałam, że zwiedzę miasto wieczorem. Ubrałam kremową bluzkę z rękawem ¾ , klasyczne czarne rurki i balerinki do kompletu. Włączyłam sobie ‘’1000 metrów nad ziemią’’ i pognałam na podbój najbardziej imprezowej stolicy Europy.

Belgrad nocą jest naprawdę pięknym miastem! Pełno tu barów, kafejek i tętniących życiem dyskotek. Pogrążana w zwiedzaniu straciłam rachubę czasu. Przysiadłam na murku nie daleko jakiegoś baru. Zastanawiałam się jak dojść z powrotem do Ośrodka. Pamiętam, że przechodziłam obok starej, klimatycznej restauracji w której grał jakiś zespół. Zdenerwowałam się nie mogąc sobie przypomnieć drogi powrotnej. Nie chciałam w tamtym momencie dzwonić do Zuzy i jej martwić dlatego postanowiłam, że wejdę na chwilę do baru i na spokojnie się zastanowię którędy tu doszłam. Poza tym, chciałam w końcu spróbować słynnego, serbskiego trunku - rakiji. Poprosiłam barmana o rakiję  z miodem. Nie przypuszczałam, że ten alkohol jest aż tak mocny!

Siedząc przy barze zauważyłam na parkiecie dobrze bawiącego się Aleksa z tyczkarką, którą spotkałam niedawno w jego pokoju. To usprawiedliwiło jego nieobecność w pokoju siatkarzy. Do moich oczu znowu napłynęły łzy i dziwne ukłucie w sercu. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że zakochałam się w tym wysokim Serbie na zabój. Chciałam stamtąd szybko wyjść, więc zeskoczyłam z wysokiego krzesła. Nie sądziłam, że mam aż tak słabą głowę, bo po trzech kieliszkach rakiji zaczęło mi się kręcić w głowie i oczywiście wywinęłam pięknego orła…  Słysząc głośny gruchot Aleks rozpoznał mnie i szybko podbiegł w stronę baru.

- A Ciebie jak zwykle spotykam na ziemi – starał się mnie rozśmieszyć. Pochylił się i wyciągnął w moją stronę rękę.

- Nic mi nie jest - odparłam ze sztucznym uśmiechem odtrącając jego dłoń.

- Nie wygłupiaj się! Daj rękę i choć ze mną. – powiedział, podnosząc mnie z podłogi.

Aleks zaczął mnie ciągnąć w stronę dziewczyny z którą chwilę temu jeszcze dobrze się bawił. Mimo tego, że stawiałam zacięty opór w końcu znaleźliśmy się przy tyczkarce. Zrobiło mi się strasznie głupio, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że przy niej wyglądam jak nieopierzona kura. W dodatku strasznie kręciło się mi w głowie.

- Mika, to jest moja kuzynka - Sanja, też trenuje w naszym Ośrodku.

Na początku nie uwierzyłam w to co przed chwilą powiedział Aleks. Czyli to nie jest jego dziewczyna! Chęć do życia powróciła we mnie w jednej sekundzie. Na mojej buzi znowu zagościł uśmiech, tym razem szczery.                                                                                                                                                        W tamtym momencie Aleks zwrócił się po serbsku do swojej kuzynki która zaczęła się głośno śmiać. Po chwili dowiedziałam się, że dziewczyna poznała historię początku naszej znajomości. Resztę wieczoru spędziłam sam na sam z Aleksem, który dokładniej pokazał mi Belgrad… Zaprowadził mnie pod pięknie oświetloną Belgradzka Arena słynną w całej Europie, opowiadając o tym, jak wspaniale się w niej gra. Świetnie słuchało mi się Aleksa. Naprawdę dobrze znał historię swojego miasta, ale byłam już bardzo zmęczona, więc poprosiłam go żebyśmy powoli wracali do hotelu. Młody Serb odprowadził mnie pod same drzwi…

- Dziękuje Ci za miły wieczór, ale na przyszłość, jak będziesz chciała się czegoś mocniejszego napić, bierz mnie ze sobą. Nie chcę się o Ciebie martwić, że znowu coś sobie zrobisz.– powiedział Aleks zbliżając niebezpiecznie blisko swoją twarz do mojej.

-I co? Znowu mnie uratujesz? – spojrzałam pytająco w jego piwne oczy z ironicznym uśmiechem.


Zaczęliśmy się cicho śmiać, nie chcąc nikogo obudzić. W tamtym momencie chciałam rozładować napięcie i sprawdziłam, czy atakujący reprezentacji Serbii ma łaskotki. Szybko przestałam, widząc jak Aleks zwija się ze śmiechu.                                                                                                                                 
 Nagle, poczułam jego usta na moich. Serb obdarzył mnie długim, czułym pocałunkiem na dobranoc. Musiałam wtedy stanąć na palcach. Nie wiedząc kiedy, znalazłam się w jego ramionach… Dla mnie ten moment mógł trwać wiecznie!
------------------------------------------------------
Wstawiłam tak jak miałam wstawić :) Komentujecie, komentujcie jeśli czytacie. Następny rozdział (mam nadzieję) dodam pojutrze.

poniedziałek, 14 października 2013

ROZDZIAŁ II

Idąc powoli korytarzem w stronę naszych pokoi, Zuza zaczęła monolog w którym wychwalała poznanego Nicole. Wiedziałam, że ogólnie bardzo lubi towarzystwo chłopaków, jednak przesadą było komplementowanie osoby którą się zna od kilku chwil!

-Zuzka, czy ty nie przesadzasz? Znasz go dosłownie parę minut,  a widzę, że już masz co do niego plany….– wyraziłam swoją opinię.

- Mika! Ty akurat nie powinnaś mieć do mnie pretensji. W stołówce widziałam jak ten Aleks co chwilę na Ciebie patrzył. Jak odeszłaś od stolika, cały czas się za tobą oglądał i zaczął mnie o Ciebie wypytywać. On też jest strasznie fajny. Czuć tą chemię między wami… - odpowiedziała Zuzia, śmiejąc się z mojej zaradności w kontaktach z płcią przeciwną.

Zrobiło mi się trochę głupio, słysząc to od Zuzy. Postanowiłam na razie nie ciągnąć tego tematu z wielu powodów. Fakt – Aleks mi się spodobał, ale sprawą priorytetową są dla mnie treningi.

Kilka minut przed jedenastą, byłyśmy już niedaleko kortów. Widząc nas, trener – Marek, od razu zabrał się za tłumaczenie instrukcji BHP. Rozbawiłam się tym, z jakim zaangażowaniem tłumaczył wszystkie procedury. Znudzona wykładem, postanowiłam posłuchać sobie muzyki, jednak  zorientowałam się, że mój ‘’sprzęt’’ jest cały czas w naprawie. Po około półgodzinnej przemowie, trener od przygotowania fizycznego kazał mi zająć się rozgrzewką. Na zewnątrz, gdzie znajdowały się korty, nie było miejsca przeznaczonego do ogólnej rozgrzewki. Nie zaproponowano nam też żadnej sali. Całe szczęście, że korty były trawiaste, a nie z mączki, bo inaczej po ćwiczeniach na rozciągnięcie byłabym cała pokryta czerwonym, drobnym piaskiem.

Po męczącym 2 godzinnym treningu, poszłam się przebrać w odpowiedni strój. Zdjęłam tenisową sukienkę i założyłam jasno- jeansowe rurki i luźną bluzkę z nadrukiem orła. Wcześniej zadbałam też o sprzęt, który zgodnie z poleceniami odniosłam do dobrze mi znanej pomarańczowej salki. Nasza drużyna reprezentowała markę ‘’Wilsona’’ z czego wszyscy byli bardzo dumni.

W pokoju spotkałam Zuzę która skończyła trening wcześniej niż ja. W pierwszym momencie nie uwierzyłam własnym oczom: Zuzanna siedziała w naszym pokoju razem z Nicolą. Ta to nie ma żadnych problemów z nawiązywaniem znajomości! Nie chciałam im za bardzo przeszkadzać, dlatego przywitałam się tylko i wzięłam szybki prysznic. Zupełnie mokre włosy związałam w koczka, nałożyłam delikatny makijaż żeby wyglądać jak człowiek. Zabrałam jeszcze tylko swojego laptopa i pognałam na dół  do recepcji gdzie było Wi-Fi. Podłączyłam do niego słuchawki, włączyłam muzykę ‘’Barbra Streisand- Duck Sauce’’. Zajrzałam na pocztę w której było wiele niepotrzebnych reklam, powiadomienia i kilka e-maili od znajomych… Z resztą nie zdziwiłam się.

Zabrałam się za odpisywanie wiadomości i kasowanie niepotrzebnych reklam. Potem rozmawiałam jeszcze z Olą - moją starszą siostrą przez Skaypa. Dzieliłyśmy się między sobą wrażeniami: ja pobytem w Serbii, Ola treningami w Spale razem z Anitą Włodarczyk. Cała Polska wiązała z nią nadzieję na medal podczas Olimpiady w Londynie. Ola nie lubiła tej presji. Wolała wszystko robić w swoim tempie. Ja miałam wręcz przeciwnie: presja i krytyka motywowała mnie do jeszcze cięższej pracy nad sobą. Bardzo się cieszyłam z jej osiągnięć. Na swoim koncie miała już srebro Halowych Mistrzostw Europy. Po chwili zorientowałam się, że fotel koło mnie został przez kogoś zajęty. Nie chcąc być niemiła, skończyłam rozmowę, wyłączyłam muzykę i zdjęłam słuchawki nie zwracając większej uwagi na towarzysza.

- Cześć! – przywitały mnie ciepłe słowa Aleksa. –Szukam Nicoli. Zwiał z treningu i za nic nigdzie nie mogę go znaleźć. Może wiesz gdzie jest?

Oczywiście, że wiedziałam! Pokój 914. Zaproponowałam szatynowi, że zaprowadzę go do zguby.

- Siedzi u mnie i Zuzy w pokoju już od dłuższego czasu…- mówiłam po drodze do Aleksa chcąc poskarżyć się na jego kolegę i w dodatku zabić ciszę. – Na serio uciekł z treningu? No proszę, pierwszy dzień pobytu w Serbii a już zrodziły się nam gołąbeczki…

-Pewnie nie chciałaś im przeszkadzać, dlatego siedziałaś w recepcji... – Młody Serb czytał w moich myślach - Trzeba było go wywalić za drzwi! Trener już jest na niego wściekły.

Mimo woli oboje zaczęliśmy się śmiać z tego, jak taka dziewczyna jak ja, wyrzucałaby za drzwi 2-metrowego giganta. Aleks zaczął demonstrować jakbym mogłabym to zrobić. Starał się mnie jeszcze bardziej rozbawić, przepychając potężną palmę na korytarzu. Niestety donica zahaczyła o wykładzinę i cała ziemia z rośliny wysypała się na podłogę. Spojrzeliśmy się na siebie zszokowani i po chwili namysłu oboje zaczęliśmy uciekać jak małe dzieci, które przed chwilą wywinęły komuś psikusa. 

Dobiegliśmy pod pokój 914 i bez chwili namysłu pociągnęłam za klamkę. Wewnątrz, zastaliśmy przytulającą i całującą się parę. Wywróciłam oczami i tym razem to ja zaczęłam udawać zakochanych. Aleks zaśmiał się bardzo głośno, dlatego nasze gołąbeczki zorientowały się, że nie są już same. Resztę wieczoru spędziliśmy w wesołym gronie grając na X-boksie chłopaków… Przyznam szczerze: nigdy bym nie pomyślała, że to może przynieść taką frajdę.

Nazajutrz, Nicola zaproponował Zuzi (i mi z grzeczności), że z chęcią pokaże nam po południu Belgrad. Odmówiłam, wiedząc, że na pewno chcą ten czas spędzić razem, żeby lepiej się poznać. Usprawiedliwiałam się bolącym kolanem. Moja przyjaciółka widząc udawany przeze mnie grymas na twarzy bardzo się przejęła, dlatego kazała mi leżeć cały wieczór w łóżku. Nie chciałam przedłużać niezręcznej sytuacji, więc obiecałam, że tak zrobię i życzyłam im udanej wycieczki.
Wieczór miałam wolny od treningów, mimo to przed kolacją postanowiłam trochę pobiegać. Wychodząc z pokoju spotkałam Aleksa…

- Słyszałem, że kolano Ci cały czas dokucza. Zuza mi powiedziała, więc pomyślałem że wpadnę zobaczyć jak tam sobie radzisz– uśmiechnął się Serb.

- Powiedziałam tak Zuźce żeby mogła spokojnie pójść z Nicolą na spacer po stolicy. To była podpucha ale dzięki, że przyszedłeś – odpowiedziałam, częstując chłopaka ciasteczkami.

- A gdzie teraz idziesz?- zapytał Aleks.

- Pobiegać. – odparłam - Nie mogę sobie odpuszczać.

- To dzisiaj zrobisz wyjątek, zapraszam Cię na rakiję ! Mi na pewno nie odmówisz. – powiedział pewny siebie Serb – znam fajny bar w rynku przy starówce. Przy tej okazji, pokaże Ci też fajne miejsca.

Oczywiście, że miałam wielką ochotę wyjść w końcu z tego Ośrodka ale nie dałam tego po sobie poznać. Byłam już w Serbii od kilku dni, a tak naprawdę jeszcze nic nie zobaczyłam. Odpowiedziałam Aleksowi, że przynajmniej pół godziny muszę pobiegać, a potem dam mu odpowiedź.

- To jak się już wybiegasz, to przyjdź do mnie do pokoju. Numer 144, w drugim skrzydle hotelu. Poznasz po zapachu na korytarzu. Tam mieszkają tylko siatkarze. Spodziewaj się najgorszego. – Aleks puścił mi oczko.Mogłam się tylko spodziewać, że nie będzie to zapach bukietu świeżych kwiatów…

Biegając po stadionie lekkoatletycznym, podziwiałam umiejętności wszystkich sportowców. Na początku oglądałam rzuty młotem i od razu przypomniałam sobie o mojej siostrze, za którą -mimo krótkiego pobytu- bardzo się stęskniłam. Obiecałam sobie, że będę do niej dzwonić codziennie. Była ona jedyną osobą w rodzinie z którą utrzymywałam normalny kontakt.

Następnie przystanęłam obserwując skoki w dal kobiet. Przyznam się, że byłam pełna podziwu dla tych dziewczyn, skakały naprawdę bardzo daleko. Stojąc i przypatrując się, podszedł do mnie starszy, bardzo miły mężczyzna. Jak się później okazało to on trenował te świetne dziewczyny. Zapytał mi się czy też nie chcę spróbować, ponieważ uważał, że mam dobre predyspozycje. Fakt, byłam dość wysoka. Miałam 180 wzrostu, ale nie uważałam się za typową lekkoatletkę. Nie chciałam zrobić starszemu panu przykrości i odmówić, dlatego postanowiłam że skoczę raz dla mojej i jego satysfakcji. Skoczyłam na prawie 6 i pół metra. Nie sądziłam, że to jest odległość jaką osiągają zawodniczki po latach pracy. Bardzo się zdziwiłam, ale nie chciałam wiązać z tym żadnych nadziei. Mimo to, starszy mężczyzna namawiał mnie żebym przychodziła w wolnych chwilach poskakać z resztą dziewczyn.

Czas mnie gonił, bo obiecałam Aleksowi, że dam mu odpowiedź. Pobiegłam do pokoju żeby się przebrać i wziąć prysznic. Moje długie ciemnobrązowe włosy związałam w prostego kucyka, nałożyłam na twarz delikatny makijaż, ubrałam zwiewną bluzkę w kwiatowy wzór, czarne rurki i założyłam wygodne buty na koturnie. To dziwne, bo nie przypominam sobie żebym je pakowała. Zamknęłam drzwi i poszłam w tą część hotelu, w którym znajdowały się pokoje serbskich siatkarzy. Bardzo się cieszyłam na wspólne wyjście z Aleksem. Stojąc przed pokojem 144 wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Słysząc słowa zaproszenia, otwarłam drzwi i niepewnym krokiem weszłam do środka.                                                                                                                                                         
Wewnątrz zobaczyłam Aleksa i dziewczynę, którą kojarzyłam ze stadionu. Jest ona tyczkarką, bardzo ładną tyczkarką… Przygnębiona tym widokiem przeprosiłam za zamieszanie i ze łzami w oczach wróciłam do siebie. Najwidoczniej Serb zapomniał o naszym niedoszłym spotkaniu.

Tamtego wieczoru nie miałam na nic ochoty. Myślałam tylko nad tym, jaka jestem beznadziejna. Nie poszłam wtedy na kolację, bo nie chciałam spotkać Aleksa. Przed jedenastą, do pokoju wróciła Zuza i od razu zorientowała się, że coś nie gra. O nic nie zapytała, tylko mnie przytuliła. W tamtym momencie przypomniałam sobie słowa mojej babci, że najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość…

-----------------------------------------
Dzisiaj dodałam wcześniej rozdział, bo jestem strasznie podekscytowana moim nowym zajęciem. Jak na razie, wydaje mi się, że piszę sama dla siebie. Nikt z czytelników nie zostawia śladu po sobie :P Od tej pory. postaram się dodawać rozdziały co dwa dni. 
 Stay tuned



ROZDZIAŁ I


Po długiej podróży i nieprzespanej nocy postanowiłam zwiedzić Ośrodek i okolicę. Była godzina 5 rano, więc wszyscy z mojego teamu włącznie z Zuzą jeszcze smacznie spali. Do śniadania miałam ponad 2 godziny czasu, więc spokojnie mogłam popodziwiać obiekty sportowe. Założyłam szorty, ponieważ miałam zamiar trochę pobiegać, malinowy rozciągnięty  t-shirt, spięłam włosy w kucyka, wzięłam ze sobą sporego I-poda i ruszyłam na podbój.

W holu spotkałam bardzo miłą recepcjonistkę z burzą czarnych loków na głowie. Najwyraźniej zastąpiła swoją starszą koleżankę. Dowiedziałam się, że ma imię Katrina. Po krótkiej rozmowie, wręczyła mi czterotygodniowy plan naszego pobytu za co podziękowałam, obdarzając ją szczerym uśmiechem. Znajdowały się w nim nazwiska naszych serbskich przeciwniczek, plan ośrodka, dostępne korty i ich nawierzchnie, oraz kilka  innych, mniej ważnych spraw.

Po ogólnych oględzinach obiektów wewnątrz budynku, postanowiłam obejrzeć stadion atletyczny i przy okazji go wypróbować. Pogoda była piękna! Świeciło słońce ale temperatura nie była wysoka, pomimo, że był już maj.  Założyłam słuchawki z ‘’Adelitas Way- Scream’’ i wybiegłam z budynku na zewnątrz. W pierwszym momencie, promienie słoneczne oślepiły mnie i wpadłam z rozpędem w młodego mężczyznę. Byłam wkurzona na siebie, bo po moim I-Podzie zostały szczątki.  No cóż, mogłam bardziej uważać . Zdezorientowana, zaczęłam przepraszać chłopaka i pytać czy nic mu nie jest. Po chwili  zorientowałam się, że upadłam na jednego z siatkarzy, dzięki którym wczoraj wieczorem nie spaliśmy na walizkach w holu.  Dopiero kiedy zaczął się ze mnie śmiać i zbierać resztki sprzętu, uświadomiłam sobie, że strasznie się wygłupiłam. Zrobiłam z siebie wariatkę…

Niestety, to ja wyszłam poszkodowana z tego nieszczęśliwego spotkania. Roztłukłam sobie całe kolano. Miły Serb najwyraźniej zobaczył mój grymas na twarzy, więc  zaprowadził mnie do małej, pomarańczowej salki pełnej różnych nieużywanych albo starych sprzętów sportowych. Wręczył mi apteczkę z wodą utlenioną i bandażami. Najwyraźniej zatroskany był moim zdartym kolanem, choć wiedziałam, że to tylko zwykłe stłuczenie.

- Przykro mi, że w tak "bolesny" sposób się poznaliśmy. Jestem Aleks – powiedział młody szatyn przykładając gazik do rany.

- Miło mi. Jestem Magda i to ja powinnam przeprosić, za to, że w Ciebie wpadłam. – obdarzyłam chłopaka ciepłym uśmiechem.

-Nic się nie stało, to tak na miły początek dnia. Chyba zacznę teraz częściej biegać tak wcześnie rano.- odpowiedział skupiony, starając się jak najschludniej obwiązać moje stłuczone kolano.

-Teraz mi strasznie głupio… przepraszam za to całe zamieszanie. – powiedziałam speszona.

- Haha, to był jak do tej pory najbardziej oryginalny początek znajomości w moim życiu! Ty przyjechałaś z Polski, mam rację? – zapytał chłopak.

-Tak, przyjechałam  tu trenować razem z kadrą. Za miesiąc będziemy grały sparing z Serbkami.- odpowiedziałam, starając się wszystko wyjaśnić.

-Ja gram w polskim klubie w Bełchatowie i uważam, że Polska to naprawdę fajny kraj, a ludzie są bardzo mili- stwierdził szatyn.

Była to regułka, którą każdy obcokrajowiec mówi o poznanym miejscu, jednak przez moment zrobiło mi się bardzo ciepło na sercu słysząc takie słowa. W tamtym momencie przypomniałam sobie, że byłam kilka miesięcy temu na meczu pomiędzy Skrą z Bełchatowa, a kieleckim zespołem. Uśmiech Aleksa był mi rzeczą już znaną, bo zwróciłam na niego uwagę jeszcze w Polsce. Jednak dopiero kiedy powiedział mi gdzie gra, zdałam sobie sprawę z kim mam przyjemność.
Po  chwili chłopak skończył opatrywać mi ranę. Powiedział, że z chęcią weźmie mój I-Pod do naprawy. Jego kolega z drużyny się na tym zna. Podziękowałam mu jeszcze raz i pożegnałam się z nim. Szczerze mówiąc zaintrygował mnie, bo jak do tej pory rzadko spotykałam tak uprzejmych ludzi. W dodatku lubi biegać wcześnie rano, jak ja.

Po nieprzyjemnym upadku zrezygnowałam z dalszych porannych planów i wróciłam do hotelowego pokoiku. Najwidoczniej Zuzka już wstała, bo z łazienki dochodziły odgłosy jej kolejnego repertuaru. Tym razem ‘’Only you’’ Presley’a. Zaśmiałam się pod nosem. Nie raz miałam już ochotę nagrać jej syreni śpiew, żeby później szantażować ją tym nieszczęsnym nagraniem przed innymi. Znalazłam mój telefon pod stertą rozwalonych rzeczy i włączyłam dyktafon.

Powoli dochodziła siódma. Powędrowałyśmy obydwie na stołówkę. Oczywiście robiłam za przewodnika Zuzy, bo zdążyłam już zobaczyć to i owo. Moja przyjaciółka była pod wrażeniem ogromnego kompleksu sportowego, tak samo jak i ja rano. Gdy dotarłyśmy na miejsce, prawie całe wielkie pomieszczenie było pełne sportowców. Na ścianach wisiało wiele zdjęć i autografów znanych sportowców, którzy mieli okazję przebywać albo ćwiczyć w tym Ośrodku. Z pośród nich rozpoznałam zdjęcie Any Ivanović, czy Rogera Federera. Zajęłyśmy miejsca tuż przy wyjściu. Z ogromnego okna przy którym siedziałyśmy, rozciągał się nieziemski widok na okolice. Jedzenie od razu przypadło nam do gustu. Był niesamowicie duży wybór. Ja postanowiłam, że zjem jak zwykle mleko z musli. Zuzia chciała poeksperymentować i skosztowała danie, którego smaku i wyglądu nie jestem za bardzo w stanie opisać. Było to coś na rodzaj makaronu z sosem brokułowym. Po chwili w stołówce zjawili się bardzo wysocy mężczyźni, wszyscy ubrani w jednakowe stroje. Jednym z nich był Aleks, który znalazł mnie wśród tłumu i zaczął podążać w naszą stronę…

- Cześć dziewczyny, czy możemy się do was dosiąść? – zapytał grzecznie, stojąc przed nami z kolegą.

-Pewnie, siadajcie! – odpowiedziałyśmy jednocześnie.

-To jest Nicola, mój przyjaciel z drużyny, który zajął się twoim I-podem.- uśmiechnął się Aleks.

-Cześć Nicola, miło Cię poznać! Dzięki, że naprawiasz tego mojego grata. – powiedziałam, puszczając oczko nowo poznanemu sportowcowi.

Zuzka zaczęła kopać mnie pod stołem. Najwyraźniej domagała się, żebym ją też przedstawić miłym chłopakom. Zrobiłam to z największą przyjemnością!

-A to jest moja najlepsza przyjaciółka Zuza! – wskazałam na wysoką blondynkę siedzącą na wprost mnie.

Widziałam, że oblała się rumieńcem. Najwidoczniej chłopcy wywarli na niej pozytywne wrażenie. Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą na rozmaite tematy. Począwszy od sportowych samochodów, po damskie buty i torebki. Kątem oka widziałam, że Zuzka była zapatrzona w Nicole jak w obrazek. Korzystając z chwili, w której chłopaki zajęli się grą na Zuzi telefonie, odniosłam tacę do kucharek dziękując za śniadanie. Przy wyjściu z kuchni zastałam Katrinę – nowo poznaną recepcjonistkę. Wiedziałam już, że pochodzi z Belgradu dlatego chciałam się zapytać, co ciekawego można zobaczyć w tym mieście. Przy okazji dowiedziałam się, że Katrina trenuje pływanie, a dzięki pracy recepcjonistki może za darmo trenować w Ośrodku. Okazało się, że jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym i sama musiała się zająć młodszą siostrą, dlatego też podjęła się pracy. Zaproponowałam jej, że gdyby nie miała z kim zostawić małej, to przez mój czas pobytu w Serbii z chęcią się nią zajmę. Zanim się zorientowałyśmy, stołówka była prawie pusta. Szybko pożegnałam się z nową znajomą i podbiegłam w kierunku stolika przy którym siedziała rozbawiona Zuza i serbscy siatkarze…

-Chyba się trochę zasiedzieliśmy, dochodzi już dziesiąta, a o jedenastej mamy pierwszy trening na korcie… Było nam bardzo miło, ale musimy już uciekać. – odparłam, rzucając Zuzce znaczące spojrzenie.

-Faktycznie! – wykrzyknął Aleks widząc, co jest grane – Nicola, my mamy trening za 5 minut! Zbieraj się. Już!

Niewzruszony chłopak wstał bez pośpiechu, żegnając się z nami. Najwyraźniej nie chciał rozstawać się z  naszym towarzystwem. Miał nadzieję, że będzie miał okazję więcej czasu spędzić z Zuzią. Ta dwójka zdecydowanie przypadła sobie do gustu…

-------------------------------------------------------------


 Jak to się mówi: "Pierwsze koty za płoty". Udało mi się dosyć szybko ogarnąć całe to moje blogowanie :) Jeśli spodobał się wam mój pierwszy rozdział, zostawcie komentarze, z wielką przyjemnością odpowiem.



niedziela, 13 października 2013

Prolog

-Mika!!! Wyłaź już z tej łazienki bo znowu się spóźnimy i reszta będzie musiała na nas czekać! – wrzasnęła na mnie zbulwersowana Zuza czekająca już w holu, z walizkami.

-Daj mi jeszcze chwile, przecież i tak wiesz, że bez nas nie odjadą…- odpowiedziałam zaspana i rozdrażniona, jednocześnie malując  usta balsamiczną pomadką.

Zuzka jest moją przyjaciółką od kołyski. Od zawsze kochałyśmy sport, więc postanowiłyśmy podążać w tym kierunku. Naszą miłością był tenis, jednak na początku naszej ‘’kariery sportowej’’ obydwie trenowałyśmy siatkówkę. Zdecydowałyśmy, że będziemy reprezentować barwy tego samego klubu. Zgodzie z dewizą ’przeciwieństwa się przyciągają’ nasze charaktery są zgoła różne. Ja jestem osobą upartą, zdeterminowaną, nie chodzę na skróty. Zuza podchodzi do życia z  większym dystansem i spokojem. Jest optymistką ale potrafi znaleźć odpowiedni moment w którym trzeba odpuścić.

Dwudziestego trzeciego maja rano – tuż po moim ostatnim egzaminie maturalnym - miałyśmy stawić się  w naszym klubie. Wyjeżdżałyśmy szkolić swoje zdolności tenisowe do Ośrodka Sportowego w Belgradzie, wraz z resztą sztabu szkoleniowego i koleżankami z reprezentacji. Biegłyśmy przez pół miasta ze sportowym sprzętem i walizkami, chcąc zdążyć na autokar. Leciałam za Zuzką i nie potrafiłam dotrzymać  jej kroku. Może dlatego, że to nie ona niosła na ramieniu dwie ciężkie torby z rakietami i plecak… Dobiegłyśmy w miejsce zbiórki w ostatniej chwili, wyraźnie podekscytowane zbliżającą się przygodą. Nie wiedziałyśmy do końca czego możemy oczekiwać, jednak chciałyśmy udowodnić reszcie załogi, że jesteśmy gotowe do rywalizacji  z najlepszymi tenisistkami!

Autokar załadowany był po same brzegi- to znak, że czas wyjeżdżać w podróż życia! Zajęłyśmy miejsca koło siebie i zaczęłyśmy zastanawiać się jak będą wyglądały następne cztery tygodnie w Belgradzie… Wyobrażałam sobie i planowałam cały pobyt już podczas podróży, gdy Zuzia była zajęta spaniem i zbieraniem sił.

Po około 18 godzinach jazdy cały zespół dojechał do stolicy Serbii. Była godzina 23.30. Każdy marzył o szybkiej kąpieli i śnie, jednak najpierw trzeba było załatwić sprawy formalne. Ośrodek Sportowy był ogromnych rozmiarów, utrzymany w bałkańskim klimacie. Byłam pozytywnie zaskoczona standardami.

Każda z nas po przekroczeniu progów placówki musiała okazać dowód tożsamości, podpisać kilka świstków, wypełnić mało ważne ankiety etc.  Zajęło nam to więcej czasu niż się spodziewaliśmy, ponieważ starsza pani recepcjonistka słabo mówiła po angielsku. Poprosiła o pomoc młodych chłopaków, którzy akurat przechodzili przez recepcje. Wywnioskowałam, że są to siatkarze drużyny narodowej Serbii, jednak tamtego wieczoru nie miało to dla mnie większego znaczenia, bo byłam bardzo zmęczona. Dopiero po pewnym czasie i tym jakże ważnym obrzędzie wypełniania papierów, otrzymałyśmy klucze i mogłyśmy pójść do swoich pokoi…



Główni Bohaterowie "Cetri Strane Sveta"


 



Magdalena ‘’Mika’’  Marczewska – 18-latka. Tenisistka klubu kieleckiego ‘’Zorza’’. Wyjeżdża na zgrupowanie kadry juniorek do Belgradu. Niezwykle uparta i przyjacielska. Uwielbia muzykę, a jej drugą pasją jest siatkówka. Nie przypuszczała co czeka na nią w stolicy Serbii…







Zuzanna Sotowska – zawodniczka klubu ‘’Zorza’’. Ma 19 lat i jest najbliższą przyjaciółką Magdy. Znają się od małego. Zuza zna jej wszystkie sekrety, słabości, wie, że dla jej przyjaciółki liczy się tylko sport i sukcesy- reszta może nie istnieć.








Aleksandar Atanasijević – 21 letni siatkarz, reprezentant Serbii grający na co dzień  w polskim klubie PGE Skra Bełchatów. Z tej racji, że  zbliża się okres reprezentacyjny, wraca do Serbii by trenować z innymi zawodnikami w Ośrodku Olimpijskim




Ola Marczewska – starsza o rok siostra Miki i jednocześnie jej przyjaciółka, wspiera ją i dopinguje. Trenuje rzut młotem, powołana do kadry narodowej. Będzie reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich.








Nicola Jovanović – siatkarz reprezentacji Serbii,  bliski przyjaciel  Aleksa.


"Siatkówka jest bowiem sportem wyjątkowym"

Cześć, jestem Magda i uwielbiam siatkówkę. Czytam wiele blogów na temat tego wspaniałego sportu i przyznam się, że często zazdrościłam dziewczynom determinacji w prowadzeniu tych blogów. Od dawna myślałam o założeniu takiej stronki, gdzie będę mogła wstawiać tzw. „siatkarskie opowiadania” i dzielić się przeżyciami związanymi z tą dyscypliną. W końcu zdecydowałam się na założenie bloga, pomyślałam „raz się żyje!” i stało się . Mam nadzieję, że odwiedzający będą z początku wyrozumiali, bo muszę zapoznać się z „moim najnowszym pomysłem”. 
Jak wszystko pójdzie po mojej myśli, niedługo dodam pierwszy rozdział mojej siatkarskiej opowieści.
 Stay Tuned